czwartek, 3 stycznia 2013


Jervis Bay


Czas rozpocząć nasz pierwszy outback’owy weekend - magiczny weekend nad zatoką Oceanu Spokojnego zwaną Jervis Bay. To tam skosztowaliśmy prawdziwej Australii po raz pierwszy! Wspomniana zatoka jest położona w Parku Narodowym; ciekawostką jest również fakt, że blisko 90% tego obszaru jest w posiadaniu plemion aborygeńskich. Możliwość odkrycia tego pięknego zakątka czerwonego lądu, dał nam nasz znajomy Marian, który w tych rejonach ma swoją działkę wypoczynkową. Chociaż widzieliśmy już sporo niesamowitych zakątków naszego globu, to piękno tamtejszych plaż wywarło na nas wielkie wrażenie. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie (dla mniej ambitnych wystarczającym zadaniem będzie obejrzeć zdjęcia : ) lazurowe wybrzeże, przejrzystą do dna wodę, brak plażowiczów i nieskazitelnie biały piasek. Tak pokrótce można opisać to co zobaczyliśmy! Po zwiedzeniu kolejnych dwóch równie niesamowitych plaż, udaliśmy się na nocleg w namiotach na działce Mariana. Przy wjeździe do wioski, naszym oczom ukazał się nietypowy widok – niezliczona ilość kangurów skaczących to na lewo to na prawo, skubiących trawę w ogródkach mieszkańców. U nas psy przy domach, a tam kangury, na tyle oswojone, że jadły nam chleb z ręki. Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się popłynąć statkiem po zatoce w celu zobaczenia delfinów. Po blisko godzinie dryfowania dał się zobaczyć… jeden figlarny delfin! 
Po leniwym dniu przyszedł czas na powrót do zatłoczonego i szalonego Sydney!




































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz